Recenzje książek - Grupa Literacka Neon
Recenzje książek
Grupa Literacka Neon
niedziela, 15 stycznia 2012
Davies Norman - Orzeł biały, czerwona gwiazda
Czasami spada się z piedestału. Łatwo można to uczynić – wbrew pozorom. Tak było w przypadku książki Normana Daviesa „Orzeł biały. Czerwona gwiazda. Wojna polsko-bolszewicka 1919-1921”. Autor to znany na Zachodzie i u nas historyk, który interesuje się historią Polski. Ma nawet na koncie książkę na ten temat - „Boże igrzysko”. Do tej pory uważałem go za profesjonalistę, ale to, co pisze pod koniec „Orła białego...” jest po prostu dyskwalifikujące go jako historyka. Czy przekreśla cały jego dorobek? To byłoby zbyt odważne stwierdzenie; dyskwalifikuje jednak tę książkę, napisaną w końcu nieźle, językiem barwnym, żywym i ciekawym (zasługa tłumacza Andrzeja Pawelca); stwierdzenie, że polska kawaleria szarżowała na niemieckie czołgi podczas drugiej wojny światowej.
„Wszelkie wątpliwości, które należało wyciągnąć z międzywojennej debaty o roli kawalerii, zostały szybko rozwiane we wrześniu 1939 roku, kiedy to nad granicą pruską polscy ułani szarżowali na czołgi Guderiana w dokładnie taki sam bohaterski sposób, w jaki dziewiętnaście lat wcześniej atakowali Konarmię w bitwie pod Komarowem. Tym razem jednak z fatalnym skutkiem.”
Zadaniem historyka jest dokładnie zbadać źródło informacji. Davies tego nie zrobił i spadł z piedestału, wierząc komunistyczno-nazistowskiej propagandzie i uważając tym samym moich rodaków za idiotów. Nie usprawiedliwia go również fakt, że pisał tę książkę w latach siedemdziesiątych, kiedy w Polsce, ze zrozumiałych względów, był to temat tabu; skoro wznowienie było w 2006 roku, co mogłoby przyczynić się przecież do obalenia tego idiotycznego mitu. Davies jednak tego nie zrobił, uważając, że
„Po trzecie wojna doprowadziła do wytyczenia granic zarówno II Rzeczypospolitej, jak i ZSRR, a zatem przyczyniła się do ukształtowania porządku międzynarodowego, który miał trwać do 1939 roku. W każdej z tych kwestii narracja jest jasna i jednoznaczna. Nie mam wątpliwości, że książka zasługuje na ponowne wydanie dokładnie w tej postaci, w jakiej powstała przed tyloma już laty.”
Ja takich rzeczy nie wybaczam. Nie jestem zawodowym historykiem, więc nie wiem, czy w tej książce nie ma jeszcze innych 'baboli'. To zadanie dla historyków. Zmierzyć się z tą książką. Swoją drogą, jak silnie działa na nas propaganda. Jak widać, nawet zawodowi historycy jej ulegają.
Davies zachował się naiwnie. Uwierzył w coś, w co uwierzyć niepodobna. Przypomina mi to sytuację, kiedy, podczas wykwintnej kolacji w świetnym towarzystwie, ktoś nagle puścił bąka. To, że kolacja była świetna, nie będzie miało znaczenia – zapamięta się raczej ten niefortunny zapaszek unoszący się w powietrzu. Dlatego musimy piętnować głupotę zachodnich historyków, by podobne brednie nie miały już racji bytu.
Autor: Tomasz Dziamałek
sobota, 7 stycznia 2012
Lampoon Harvard - Zmrok
Zmrok autorstwa Harvarda Lampoon’a to znakomita parodia pierwszego tomu bestselerowej sagi Zmierzch Stephanie Mayer. Historia opowiada o losach dziewczyny imieniem Belle Goose, która pragnie zaznać romantycznej miłości z nieśmiertelnym, zabójczo przystojnym wampirem.
W nowej szkole poznaje niejakiego Edwarta ( imię brzmi komicznie wiem), który spełnia jej wszystkie wymagania. Jednak chłopak ma pewien feler. Nie jest wampirem.
Książkę pochłonąłem w jeden wieczór i płakałem ze śmiechu. Główna bohaterka jest typowym pustakiem, który widzi tylko to, co chce widzieć. Czasami jej inteligencja doprowadzała do tego, że spadałem z krzesła.
Historia zawiera w sobie wiele gagów z typowych głupich orających mózg komedii. Chociażby scena walki głównej bohaterki z wampirem na cmentarzu, kiedy w pewnym momencie wpadają na pogrzeb i są opieprzani przez żałobników, poczym przepraszają i wracają do walki.
Edwart jest zupełnym przeciwieństwem Edwarda ze Zmierzchu. Chłopak zażywa leki, bez których panicznie boi się wszystkiego co go otacza. Nie jest romantykiem, ale technologicznym geniuszem i podobnie jak oryginał jest uzdolniony muzycznie z tym, że Edwart jest wirtuozem trójkąta.
Ta przepełniona komizmem historia jest godna polecenia zarówno fanom sagi Zmierzch, jak i tym, którzy jej wręcz nienawidzą. Jeśli ktoś chce odpocząć po ciężkim tygodniu i pośmiać się z niewiarygodnie głupich rzeczy niech przeczyta Zmrok.
Autor: Piotr Charchuta
W nowej szkole poznaje niejakiego Edwarta ( imię brzmi komicznie wiem), który spełnia jej wszystkie wymagania. Jednak chłopak ma pewien feler. Nie jest wampirem.
Książkę pochłonąłem w jeden wieczór i płakałem ze śmiechu. Główna bohaterka jest typowym pustakiem, który widzi tylko to, co chce widzieć. Czasami jej inteligencja doprowadzała do tego, że spadałem z krzesła.
Historia zawiera w sobie wiele gagów z typowych głupich orających mózg komedii. Chociażby scena walki głównej bohaterki z wampirem na cmentarzu, kiedy w pewnym momencie wpadają na pogrzeb i są opieprzani przez żałobników, poczym przepraszają i wracają do walki.
Edwart jest zupełnym przeciwieństwem Edwarda ze Zmierzchu. Chłopak zażywa leki, bez których panicznie boi się wszystkiego co go otacza. Nie jest romantykiem, ale technologicznym geniuszem i podobnie jak oryginał jest uzdolniony muzycznie z tym, że Edwart jest wirtuozem trójkąta.
Ta przepełniona komizmem historia jest godna polecenia zarówno fanom sagi Zmierzch, jak i tym, którzy jej wręcz nienawidzą. Jeśli ktoś chce odpocząć po ciężkim tygodniu i pośmiać się z niewiarygodnie głupich rzeczy niech przeczyta Zmrok.
Autor: Piotr Charchuta
Subskrybuj:
Posty (Atom)