Paula dzwoni do Andzi:
<< - Czytałaś tą recenzję w „Gazet Wyborcz”? Już krytykują Że zły pijar gejom...
Tak, tak, bo oni by tu chcieli, żeby na każdej stronie tej książki nic nie było, tylko wielkimi literami: „Więcej złota dla Izrael! Więcej złota dla Izrael!”>>.
Pierwsza powieść gejowska w literaturze polskiej. Kiedy kupiłem tę książkę Witkowskiego, spodziewałem się czegoś innego: przedstawienia środowiska gejowskiego, które gdzieś tam w ukryciu (z własnego trochę wyboru, ulegając presji społecznej) toczy swoje życie lepiej lub gorzej, szuka miłości trwałych i nietrwałych, po prostu próbuje żyć, a to co zrobił Witkowski to jakaś antyreklama – pokazał środowisko gejów starszawych już, które poluje na heteroseksualnych lumpów na pikietach, marzy o nich. Tak kiedyś wyglądało życie gejów w PRL-u; wtedy był to temat bardzo tabu, teraz natomiast jest już ledwie tabu bądź nie jest tabu w ogóle w zależności od miejsca.
Tytułowe „Lubiewo” to gejowska plaża nudystów w Lubiewie na wyspie Wolin.
W takim życiu w ukryciu pragnienie miłości jest jeszcze większe, dosadniejsze, bardziej dojmujące i wyziera ono z tej książki w różnych zachowaniach i opowieściach bohaterów.
Jest w tej książce jakiś błysk, jakiś humor, który gdzieś z tego przegranego życia tych zobrazowanych tam gejów przeziera. Używają oni języka kobiet i o sobie mówią jak o kobietach. To bardzo rzadkie wśród homoseksualistów, dlatego nie rozumiem, skąd u Witkowskiego taka właśnie koncepcja. Może, by jeszcze bardziej uwypuklić to tkwienie w marazmie?
Pomimo takiego obrazu gejów w książce – jednak ją polecam. Można się pośmiać; daje też ona do myślenia. Język Witkowskiego jest jędrny, barwny, miejscami zabawny. Warsztat pisarski ogólnie nie najgorszy.
Jaka jest dzisiaj siedem lat po ukazaniu się recepcja tej książki w środowisku gejowskim, które, wbrew różnym dziwnym ogłoszeniom zamieszczanym przez bojące się ciocie, jednak istnieje? Szczerze napiszę, że nie mam pojęcia.
Jak oceniają ją heteroseksualiści? Ilu z nich ją czytało? Nie wiadomo. Zachęcam jednak wszystkich do wkroczenia do mroczno-straszno-śmiesznego świata, w którym marzenia przeplatają się z codziennością. Raz wygrywa jedno, raz drugie. Życie.
„ A żeby mi Łukasz plecy umyli – i bym się wygięła maksymalnie w paragraf. Wzięłabym go do wanny...
W baroku się nie myli, tylko przypudrowywali plamy, a jak brzydko pachniało, to perfumowali, a jak plama, to zamalowywali albo wywabiali...
No przecież to się już od dawna nie dzieje w baroku, tylko później. Już są wanny! Więc nasypałabym do wanny tych wszystkich soli, co je z Baden-Baden naprzywoziłam i co on nie wie, do czego służą, rozebrałabym się, quasi szyję postawiła obok wanny wraz ze sztucznym dekoltem i do wody bym weszła w samych tylko koronkowych majtkach, a on by tak stał z rękami splecionymi za sobą...
A ja?
Co: ty?
A ja, co bym w tym czasie robiła?
Ty? - Paula myśli – Ty zostałaś ze swoim w pokoju i musisz coś innego wymyślić... Bo ja teraz bym tak mojemu powiedziała:
Wiecie, mój Łukaszu, jak tak zamkniecie oczy, so se wszystko człek może wyobrazić, nawet, że z babą... I bym go po chamsku rozebrała, mu te wszystkie jakieś lniane proste szmaty zdarła i właź mi tu do wanny! - Laskę to po raz pierwszy by zobaczył, jak się robi. A jeszcze by się mnie potem dopytywał, co i jak, czy księdzu plebanowi na spowiedzi mówić o tym, czy nie, to ja:
A czy ksiądz proboszcz mówili na kazaniu co o chłopach? A to nie mówili, to znaczy, że z chłopem to nie grzech! Ale żebyś mi się nie ważył plebanowi gadać, bo bez łeb wywalę! Na zbity pysk!”
Autor: Tomasz Dziamałek
Autor recenzji nie rozumie tej książki, nie zna odniesień do innych utworów, dlatego ma mieszane odczucia. Więcej czytać!
OdpowiedzUsuńNie wiem kto napisał te recenzję. ja sam nie czytałem "Lubiewa" i nie przeczytam. Przeczytałem "Drwala" i nie zostałem fanem twórczości Witkowskiego. Preferuję polski język, bez zniekształceń, bez wulgaryzmów. Coraz częściej przekonuję się, że w XXI wieku sztuka jest wulgaryzmu i szokowanie czytelnika. Chcemy coraz więcej bodźców jakie w nas pozostaną na dłużej. Nie liczy się już słowo, liczy się obraz - makabryczna papka, często spacerująca na krawędzi dobrego smaku, albo odważnie go przekraczająca. Ja zdecydowanie preferuję język prosty, piękny i polski.
OdpowiedzUsuńAutorem recenzji jest Tomasz Dziamałek z Grupy Literackiej Neon (Autor zaznaczony jest przy każdej recenzji na samym jej końcu, można nawet wejść i dowiedzieć się ciut więcej o nim). :)
OdpowiedzUsuńPrzekażemy autorowi wiadomość o komentarzach, może się ustosunkuje.
Pozdrawiamy!
@ pisanyinaczej. ja też nie lubię wulgaryzmów. akurat w 'lubiewie' nie ma ich za dużo. 'drwala' nie czytałem, więc się nie wypowiadam. szokowanie czytelnika? czy w ogóle coś jeszcze może go zaszokować? jeśli coś może, to bardzo niewiele. dzięki za komentarz. książkę, tak czy tak, polecam.
OdpowiedzUsuń"Lubiewo" to powieść napisana przez polskiego pisarza Michała Witkowskiego. Książka została wydana w 2005 roku i zdobyła dużą popularność oraz uznanie zarówno w Polsce, jak i za granicą. "Lubiewo" to opowieść o dojrzewaniu i poszukiwaniu tożsamości seksualnej przez młodego bohatera o imieniu Michal. Akcja powieści osadzona jest w Polsce lat 80. i 90., a narracja przedstawiona jest w formie pisemnej relacji bohatera. Witkowski w "Lubiewie" porusza tematy tabu, takie jak homoseksualizm, prostytucja i podziemie gejowskie. Książka nawiązuje również do społecznych i politycznych realiów tamtego okresu, ukazując wpływ reżimu komunistycznego na życie jednostek. "Lubiewo" wyróżnia się nietypowym stylem pisarskim, zawierającym elementy wulgarności, ironii i humoru. Książka jest znana ze swojej kontrowersyjności oraz prowokacyjnego podejścia do tematów, co spotkało się zarówno z uznaniem, jak i krytyką czytelników i krytyków literackich.
OdpowiedzUsuń